Wiedza

Fundacja Firmy Rodzinne

Powrót

English

13 lipca 2016

Przez ZUS i VAT w Polsce rodzi się mało dzieci

Przez ZUS i VAT w Polsce rodzi się mało dzieci

Na początku czerwca Centrum im. Adama Smitha zaprezentowało tegoroczną edycję raportu “Koszty wychowania dzieci w Polsce”. W oparciu o dane dotyczące wydatków rodzin eksperci pokazali zasadnicze błędy w myśleniu o polityce prorodzinnej, popełniane przez kolejne polskie rządy.

Wbrew temu, co być może mieli na myśli twórcy programu “500+”, to nie transfery socjalne, ale praca jest podstawowym źródłem utrzymania rodzin w Polsce. To podstawowy wniosek, który płynie z raportu przygotowanego przez ekspertów Centrum im. Adama Smitha (CAS). Zasiłki nie zastąpią pracy i nie mogą być dla niej lepszą alternatywą.

— To dostępność pracy w Polsce, a nie za granicą, jest jednym z podstawowych czynników, który zapewni trwały dobrobyt, a rządzącym wygrywanie wyborów – podkreślił Andrzej Sadowski, założyciel i prezydent Centrum im. Adama Smitha. — Głównym źródłem bezrobocia w Polsce jest wysokie opodatkowanie pracy ZUS-em, składkami i podatkami. Opodatkowanie minimalnego wynagrodzenia wynosi 39-40% od kosztu pracy dla przedsiębiorcy — przypomniał.

To z kolei przekłada się również na tworzenie mniejszej liczby nowych miejsc pracy. Zarówno w istniejących już firmach, jak i nowo zakładanych, dla których obciążenia ZUS-owskie są tym bardziej dotkliwe, że muszą być opłacane niezależnie od osiąganego dochodu.

Zgodnie z wyliczeniami ekspertów CAS na wychowanie dzieci polskie rodziny wydają co najmniej 176 tys. zł w przypadku jednego dziecka, 317 tys. zł przy dwójce, a 422 tys. zł przy trójce. Z kolei czwórka dzieci to wydatek rzędu co najmniej 528 tys. zł. Tyle wynoszą skumulowane koszty ponoszone przez 18 lat wychowywania potomstwa. Gdybyśmy chcieli uwzględnić jeszcze ewentualną edukację na studiach wyższych – wówczas do przytoczonych kwot należy dodać po 60 tys. zł za każde z dzieci.

Jak przekonują eksperci CAS, to nie podatki dochodowe w największym stopniu drenują kieszenie rodziców. Według wyliczeń dla rodziny z trójką dzieci, obciążenie rodziców PIT-em w okresie wychowania dzieci (wliczając w to edukację wyższą) będzie równe 111 530 zł. Dla porównania – VAT, który zapłacą pośrednio, kupując dobra i usługi (dla uproszczenia posłużono się jednolitą 23-proc. stawką) będzie równy kwocie 135 010 zł.

Screen Shot 2016-07-13 at 15.28.28

CAS sugeruje więc, że wydatki na utrzymanie dzieci są traktowane niemalże jak wydatki na dobra luksusowe.

W raporcie czytamy natomiast, że powinniśmy brać za wzór Wielką Brytanię, gdzie wpływ wysokości VAT na koszty utrzymania dzieci został dużo lepiej zrozumiany. Tam obowiązuje zerowa stawka na produkty dziecięce (nie tylko odzież i obuwie, ale również foteliki samochodowe czy książki obrazkowe i kolorowanki). Warto zwrócić na to uwagę, bowiem ze swoim współczynnikiem dzietności na poziomie 1,81 ten kraj znajduje się w ścisłej europejskiej czołówce. Wyspiarze są również przodownikami w wydatkach na politykę prorodzinną. Wg szacunków OECD, wydają oni na cele prorodzinne ponad 3,5% swojego PKB, przy czym średnia dla krajów członkowskich stowarzyszenia jest równa 2,23%. Z kolei Polska należy do tych krajów, które ciągną średnią w dół. Nasze wydatki prorodzinne zostały oszacowane przez OECD na ok. 1,5% PKB.

Analizując tabelę współczynnika dzietności zauważymy również, że pozostałe kraje wskazane w raporcie CAS jako wydające ponadprzeciętną część PKB na wsparcie rodzin też są w czołówce, podobnie jak Wielka Brytania. To Francja, lider dzietności ze współczynnikiem 2,01, jedyne państwo w zestawieniu, które przekracza wartość 2,0. Za nią plasują się: Irlandia (1,94), Szwecja (1,88), Wielka Brytania (1,81), Belgia (1,74). Gorsza pod tym względem od Polski (1,32) jest tylko Grecja (1,30) i Portugalia (1,23). Średnia dla Unii Europejskiej (UE-28) to 1,58.

Miejmy nadzieję, że raport pobudzi wyobraźnię decydentów, zarówno w Warszawie, jak i w Brukseli (został przetłumaczony i wysłany do unijnych oficjeli). Jeśli bowiem polski rząd będzie kontynuował politykę transferów socjalnych możemy wpaść w pułapkę błędnego koła, w którym nadmierny fiskalizm zmniejsza dochody po opodatkowaniu, demotywując do aktywności gospodarczej, co z kolei sprzyja rozrostowi szarej strefy i zwiększa liczbę osób, które nominalnie uprawnione są do świadczeń socjalnych, tworząc kolejną falę presji skalnej. Znane są bowiem w historii przypadki programów socjalnych, które zamiast ograniczać niepożądane zachowania, tylko je rozpowszechniły. Tak było w Stanach Zjednoczonych, gdzie państwowe pieniądze miały poprawić sytuację ekonomiczną matek samotnie wychowujących dzieci, a przyczyniły się do zwiększenia liczby takich kobiet.

Autorzy raportu podkreślają jednak, że nie jest to argument przeciwko jakiejkolwiek pomocy socjalnej, ale raczej przestroga i sugestia, że pomoc socjalna powinna być ograniczona i dobrze adresowana, aby nie wywołać “wyuczonej bezradności”: braku odpowiedzialności i roszczeniowości socjalnej oraz nie przyciągać migrantów, których główną motywacją jest chęć życia z transferów socjalnych.

Podsumowując, pozwolę sobie zacytować fragment raportu, który powinien zapaść w pamięć decydentom odpowiedzialnym za kształtowanie polityki prorodzinnej i trzymam kciuki, żeby tak się stało:

“U podstaw polityki sprzyjającej rodzinie powinno znajdować się założenie, że rodzinie najlepiej służy wysoka dynamika gospodarcza, swoboda w dysponowaniu własnymi pieniędzmi oraz dostępność i wysoka jakość usług publicznych, głównie opieki zdrowotnej i edukacji, dostarczanych z wykorzystaniem mechanizmu konkurencji rynkowej”.

Konrad Bugiera

rzecznik prasowy Fundacji Firmy Rodzinne

Pozostań
z nami w kontakcie

Zapisz się do newslettera!