Wiedza

Fundacja Firmy Rodzinne

Powrót

English

3 kwietnia 2017

Być jak Marek Aureliusz

Być jak Marek Aureliusz

„Przywództwo oczami Marka Aureliusza” to warsztaty filozoficzne, na które w tym roku zapraszamy firmy rodzinne. Ich pomysłodawcą i prowadzącym jest dr Marcin Fabjański. Zapytaliśmy go, jakie przełożenie na naszą rzeczywistość może mieć wiedza przodków i czy można wykorzystać ją w biznesie.

Małgorzata Stromczyńska: Tegoroczne warsztaty koncentrują się na życiu i filozofii Marka Aureliusza. Czym zainspirował cię ten rzymski przywódca?

Marcin Fabjański: Marek Aureliusz mimo, że był cesarzem imperium rzymskiego, największego imperium znanego w historii, nie odleciał w wielkie ego. Trzymał się sprawdzonych, filozoficznych zasad – skutecznego, opartego na moralności życia, i zachował przyzwoitość bycia dobrym człowiekiem. Jednocześnie okazał się niesłychanie skutecznym przywódcą, który potrafił pociągnąć za sobą innych ludzi.

M.S.: Myślisz, że może być inspiracją dla przedsiębiorców rodzinnych?

M.F.: Myślę, że może być inspiracją dla każdego człowieka, bo mówił o uniwersalnych prawach rządzących ludzkim umysłem, relacjami między ludźmi, skutecznym dowodzeniu. Był wodzem ogromnej armii rzymskiej, spędził dużo czasu broniąc granic cesarstwa w północnej Europie. Miał też niesamowity wgląd w naturę człowieka.

M.S.: A jakie cechy Marka Aureliusza mogą być przydatne w życiu przedsiębiorcy?

M.F.: Na pewno klarowność myślenia i rozumienie własnych emocji. Poza tym rozumienie innych ludzi – ich potrzeb i tego, jak funkcjonują, a w rezultacie również umiejętność sprawienia, żeby byli bardziej skuteczni i usatysfakcjonowani tym, co robią. To cechy sprzyjające celom całej firmy. Umiejętność regeneracji odporności psychicznej, inspirowania. Wszystkie te rzeczy nie przyszły Markowi Aureliuszowi naturalnie, musiał je w sobie wypracować. Pomogli mu w tym wspaniali nauczyciele-filozofowie.

M.S.: Życie Marka Aureliusza i nasze obecne czasy dzieli kilkanaście wieków. Czy mimo to warto sięgać po wiedzę przodków z tamtego okresu? Czy może mieć ona jakieś zastosowanie w naszej rzeczywistości?

M.F.: Moim zdaniem można dostrzec wiele podobieństw, gdy się spojrzy na XXI wiek i II wiek w cesarstwie rzymskim. Mamy niesłychanie rozwiniętą cywilizację z przesytem wielu rzeczy, mamy człowieka, który oddalił się od natury i cierpi z tego powodu. I w końcu mamy ogromne żądze, które kierują ludźmi i doprowadzają do osobistych i masowych tragedii – utraty rozsądku, trzeźwego myślenia, głupoty emocjonalnej. To wszystko było obecne w starożytnym Rzymie i jest obecne dzisiaj. Mamy te same pragnienia, łatwo nas zranić, jesteśmy takimi samymi ludźmi jak Rzymianie. Gdy się czyta relacje z tamtych czasów, z zaskoczeniem można odkryć, jak podobne problemy mieli ludzie wtedy i mają dziś.

M.S.: Przejdźmy zatem do naszych warsztatów. Nie da się ukryć, że są to warsztaty filozoficzne. Spotykasz się ze stwierdzeniem, że filozofia to jest coś oderwanego od życia i nie warto się nią zajmować?

M.F.: Niestety, wielu ludzi ma wypaczony obraz filozofii. Jest to spowodowane tym, że wraz z upływem wieków stała się ona dyscypliną abstrakcyjną, akademicką i spekulacyjną. Ale nie można zapominać, że w antycznych szkołach, greckich i rzymskich, filozofia była sztuką życia. Była umiejętnością zrozumienia własnego umysłu, tego jak funkcjonuje przyroda i inni ludzie, a przede wszystkim praktycznego zastosowania tego zrozumienia w skutecznym działaniu i odnajdywaniu wewnętrznego szczęścia, niezależnie od warunków. Poprzez filozofię uczymy się osiągania spokoju. W szkołach antycznych, z których czerpał Marek Aureliusz,  nie było w ogóle mowy o abstrakcyjnych teoriach. Bywało nawet, że wybitnym filozofem nazywano kogoś, kto nigdy nie wygłosił żadnej mowy filozoficznej, nigdy nic nie napisał, ale żył jak wybitny filozof. Filozofia to był po prostu sposób na życie w spokoju, w połączeniu z umiejętnością klarownego myślenia.

M.S.: Czyli poprzez nasze warsztaty postaramy się przełamać stereotyp abstrakcyjnej filozofii?

M.F.: Tak, te warsztaty będą bardzo praktyczne. Będziemy wykonywać konkretne ćwiczenia związane z naszym sposobem myślenia i odczuwania rzeczywistości, dokładnie takie same jak wykonywał Marek Aureliusz, w zgodzie z instrukcjami jego mistrzów. To są ćwiczenia, które wielokrotnie wypróbowałem na dziesiątkach warsztatów, i które działają równie dobrze w naszych czasach.

M.S.: Jednym z takich ćwiczeń jest dążenie do zmiany sposobu myślenia o sytuacjach, które przydarzają się w życiu. Jak możemy nad tym pracować? 

M.F.: Trzeba opanować kilka zasad. Pierwszą z nich jest zrozumienie, że nasz stan psychofizyczny nie zależy od wydarzeń w świecie, tylko od sposobu, w jaki je interpretujemy. To nam otwiera zupełnie nowe pole wolności. Coś, co kiedyś wyprowadziłoby nas z równowagi, irytowało, albo wpędzało w przygnębienie, teraz nie może nas dotknąć, ponieważ wiemy, że ta złość czy przygnębienie zależą tylko od tego, co zrobimy z zastaną sytuacją.

Przykład bardzo klasyczny: spieszymy się gdzieś i trafiamy na korek. Odruchowa reakcja: wpadamy w złość, irytację albo przygnębienie. Wydaje nam się, że to korek, czyli jakaś zewnętrzna przyczyna, jest powodem naszego złego samopoczucia. Według antycznych szkół filozoficznych tym czymś nie jest jednak korek, ale nasza reakcja na niego, a ona jest całkowicie w naszej strefie wolności. W każdej sytuacja są bowiem dwie możliwości: dobra i … dobra. Stojąc w korku możemy więc uznać, że jesteśmy w nim sami albo z innymi ludźmi. Jeśli sami, to jest dobra sytuacja, bo wreszcie mamy czas dla siebie, możemy przemyśleć różne rzeczy, posłuchać ulubionego audiobooka albo muzyki. Jeśli przyjmiemy, że jesteśmy w korku z innymi ludźmi, to też uznajemy, że jest to dobra sytuacja, bo mamy okazję, by poobserwować ludzi w samochodach stojących obok, nauczyć się dużo o ich zachowaniach, a potem wykorzystać tę wiedzę w pracy czy codziennym życiu. Trzeciej możliwości nie ma. Albo jestem sam, albo w tłumie. Zawsze odnoszę korzyść.

Dr Marcin Fabjański

Pozostań
z nami w kontakcie

Zapisz się do newslettera!