Wiedza

Fundacja Firmy Rodzinne

Powrót

English

2 lutego 2023

Energii nie schowasz do pojemników. Gdzie szukać prawdziwych oszczędności?

Energii nie schowasz do pojemników. Gdzie szukać prawdziwych oszczędności?

W inwestycjach w odnawialne źródła energii (OZE) mamy do czynienia ze zjawiskiem, które w innym sektorze biznesu zostałoby pewnie nazwane modą. Popularność, a także relatywna dostępność rozwiązań w tej dziedzinie doprowadziły do sytuacji, w której nie tylko osoby fizyczne, ale i wielu przedsiębiorców podejmuje decyzje inwestycyjne, kierując się nie tylko racjonalnymi przesłankami. Uzasadnienie chęcią zaoszczędzenia na kosztach związanych z energią w parze z troską o środowisko, przy społecznym dowodzie słuszności („tak wielu użytkowników nie może się mylić”) sprawiają, że decyzję łatwo jest podjąć, a towarzyszą temu ogromne oczekiwania co do efektów przedsięwzięcia. Niestety najczęściej przerośnięte względem realnych możliwości.

Według szacunków firmy FreeEn będącej Partnerem Raportu pt. „Pogorszenie kondycji firm rodzinnych w kontekście rosnących kosztów działalności 2022” wydanego przez Fundację Firmy Rodzinne, zużycie to tylko 60% ogólnych kosztów związanych z energią. Prezes FreeEn, Mirosław Tworek, przyznaje, że OZE może przynieść inwestującej firmie i jej otoczeniu wiele dobrego, ale nie ma gwarancji, że w każdym przypadku to się sprawdzi. Trzeba więc podejść do inwestycji świadomie i nastawiać się na późniejsze efekty, znając wcześniejsze uwarunkowania, bo o rozczarowanie nietrudno.

– Inwestycje w OZE należy oceniać w znacznie szerszym kontekście aniżeli tylko przez liczbę megawatogodzin energii, które taka inwestycja może przynieść, tylko w znacznie szerszym kontekście. A przede wszystkim – zerwać z mitem, że prąd z OZE jest darmowy – zwraca uwagę Mirosław Tworek.

Wszystkie instalacje OZE potrzebują przyłącza do sieci nie tylko dlatego, żeby odprowadzać i tym samym „sprzedawać” nadmiarowy prąd. Przede wszystkim dlatego, że każda taka instalacja także potrzebuje zasilania, a efekt „darmowej energii” wynika z tego, że przy prawidłowej konfiguracji całego układu saldo wytworzonego przez domową/firmową instalację jest korzystne dla inwestora. Ale nie zawsze tak jest i nie zawsze może tak być. Trzeba więc zawsze sprawdzić możliwości lokalizacji, w której instalacja miałaby się znaleźć. Wiele osób zapomina także o tym, że zanim energia z OZE stanie się „darmowa”, to jeszcze musi „odpracować” nakłady, jakie inwestor poniósł na wykonanie instalacji.

Biorąc pod uwagę, że w Polsce jest przeciętnie około 1000 godzin słonecznych w ciągu roku, czas na zwrot z inwestycji może być wydłużony. Tym bardziej, że urządzenia nie utrzymują przez cały okres użytkowania sprawności na takim poziomie, jakim charakteryzują się na początku – mówi Tworek.

Zanim jednak przejdziemy do realnych korzyści, które mogą przynieść firmom inwestycje w OZE, warto spojrzeć na zagadnienie w kontekście społecznym.

Jeśli produkujemy prąd z OZE, to w porównaniu z dotychczas dominującym modelem energetyki bazującej na węglu, mamy w całym kraju lepszą jakość powietrza – mniej smogu. W dodatku częściowo przynajmniej uniezależniamy się jako kraj względem zagranicznych dostawców węgla. Firmy redukują ślad węglowy, który notabene wkrótce i tak będą musiały liczyć.

Do tego dochodzi niezwykle ważny dla konsumentów aspekt ekologicznego producenta. Nawet najbliższe otoczenie widzi panele na dachu lub rozmieszczone na całej posesji firmy. To może przekładać się nawet na lepszą jakość aplikujących do pracy kandydatów, którzy wolą pracować dla firmy działającej ekologicznie. Ma to więc wpływ na bliższe i dalsze otoczenie biznesu, mimo że nie da się w prosty sposób wyodrębnić i wycenić tego efektu. Jeśli jednak chcemy się skupić na oszczędnościach, to trzeba je we właściwy sposób zdefiniować. A przede wszystkim lepiej zrozumieć charakter i sposób funkcjonowania rynku energii.

Energii nie da się włożyć do pojemników i odłożyć do wykorzystania później. A przynajmniej nie da się tego zrobić w łatwy sposób i dlatego każda firma będąca odbiorcą energii musi zrozumieć, że sektor energetyczny rządzi się nieco innymi prawami, a priorytetem jest utrzymanie stabilności systemu, a zatem również i utrzymanie na możliwie równym poziomie zużycia i produkcji. W idealnym świecie zużywalibyśmy dokładnie tyle energii, ile produkuje system, bo to oszczędziłoby wielu problemów – wyjaśnia prezes spółki FreeEn. – Dlaczego to takie ważne? Ponieważ bardzo istotnymi kosztami dla odbiorców energii są opłata mocowa i opłata dystrybucyjna, a także opłaty za przekroczenie mocy zamówionej i kary za blackouty. Jeśli wyeliminujemy część z nich, może się okazać, że oszczędzamy bez konieczności poszukiwania tańszego źródła energii. Ale mówi się o tym mało lub wcale. A co z błędami w użytkowaniu energii? O tym kompletnie się zapomina – dodaje.

Jak przekonują specjaliści z firmy FreeEn z prezesem Tworkiem na czele, wiele opcji na oszczędzenie można znaleźć wyłącznie monitorując zużycie w poszczególnych obszarach firmy o różnych porach doby. I nie oznacza to jeszcze, że trzeba od razu korzystać z wyspecjalizowanego systemu do monitorowania zużycia energii. Czasem wystarczy, aby ktoś z pracowników regularnie o tych samych porach zapisywał stany liczników związanych z poszczególnymi częściami firmy, żeby potem je porównywać. Czasem wystarczy poprosić dostawcę energii do firmy, aby przekazał profil energetyczny. Z niego będzie wynikać, ile prądu jest zużywane i o jakich porach doby, a także jak się to rozkłada przez rok.

– Każdy odbiorca energii jako klient ma prawo żądać swojego profilu energetycznego od dostawcy. Profil jest jego własnością – podkreśla Mirosław Tworek. ­– Na jego podstawie może ocenić wiele aspektów związanych z używaniem energii w firmie. Poprzez prostą analizę można zweryfikować, czy firma nie marnuje prądu albo czy ktoś zwyczajnie od niej prądu nie kradnie. Może to brzmieć dość dziwnie w dzisiejszych czasach, ale takie przypadki nadal się zdarzają. Jeśli z profilu wynika, że o 2:00 firma zużywa tyle samo prądu, co o 14:00, to na ogół mamy do czynienia z jakąś nieprawidłowością. Albo pracownicy  nie wyłączają komputerów w biurach, albo przez noc biura są dogrzewane farelkami – takie historie odkrywają czasem nasi klienci.

Znajomość profilu energetycznego może być impulsem do zmiany taryfy u dostawcy lub zmiany mocy zamówionej. Opłaty za jej przekroczenie to istotny składnik kosztów, o którym zwykle się nie mówi. A jeśli w pracy firmy widać efekt sezonowości, to w okresie mniejszej intensywności – który będzie widać w profilu – można wnioskować o zmianę mocy zamówionej lub zmianę taryfy. To realne oszczędności, nawet jeśli nie instalujemy w firmie OZE ani nie ograniczamy zużycia energii.

To znacznie prostsze remedium na rosnące koszty energii niż kosztowna inwestycja w instalacje OZE. Niestety – jak potwierdzają wyniki badania przeprowadzonego przez Fundację Firmy Rodzinne na sporej grupie przedsiębiorców – większość firm stawia na tylko jeden rodzaj OZE, a to na ogół błąd, szczególnie jeśli tym jedynym źródłem jest fotowoltaika, jak w przypadku respondentów badania FFR. Panele fotowoltaiczne, turbiny wiatrowe, kolektory słoneczne – to wszystko są niestabilne źródła energii, które nie są korzystne dla całej sieci energetycznej, której zależy na stabilności.

– Z punktu widzenia systemu dystrybucji najbardziej korzystnymi instalacjami OZE są biogazownie, które dostarczają energii na praktycznie stałym poziomie przez cały czas. Wszystkie pozostałe, może poza pompami ciepła, są uzależnione mocno od zmiennej pogody. Sama pompa ciepła natomiast może być latem źródłem dodatkowego kosztu, więc też należy podchodzić do niej ostrożnie – ostrzega Mirosław Tworek. – Jeśli firma jest dość duża, warto postawić na mix instalacji, które synergicznie będą się wspierać. Ale to nie wszystko. Trzeba zaplanować także duże zużycie wewnętrzne, które będzie odbierać energię generowaną w firmie, której w szczytowych momentach sieć i tak nie przyjmie, bo tak działa system. A zatem w najbardziej słoneczne dni i godziny firmy będą marnować potencjał fotowoltaiki. W najbardziej wietrzne dni będą marnować potencjał wiatraków. Trzeba zatem planować ładowanie wózków widłowych z wewnętrznej instalacji, ładowanie samochodów elektrycznych i innych urządzeń. W ten sposób ograniczać zużycie prądu sieciowego. Można też postawić magazyny energii, ale to kolejny nakład inwestycyjny. Nawet jeśli firmę na to stać, trzeba zdawać sobie sprawę, że to wydłuży okres zwrotu z inwestycji – punktuje.

Nie można więc bać się firm energetycznych, ale podchodzić do nich na zasadach partnerskich i być wymagającym. Prawdziwe oszczędności leżą przede wszystkim w mądrym wykorzystaniu wiedzy o użytkowaniu, a nie w modnych inwestycjach. Jak widać w wynikach badania opinii przedsiębiorców – wśród firm, które w momencie przeprowadzania wywiadu nie deklarowały problemów z prądem byli nie tylko użytkownicy OZE. A zatem nie można takiej inwestycji traktować jako remedium na kryzys energetyczny. A przynajmniej nie jest to wyłączne remedium, lecz co najwyżej element większego układu, obejmującego szereg rozwiązań i urządzeń koordynowanych systemowo, a którego funkcjonowanie jest na bieżąco mierzone.

Mirosław Tworek jest prezesem w zielonogórskiej firmie FreeEn, która od 20 lat obsługuje klientów biznesowych i doradza im korzystając z rozległej wiedzy konsultantów w dziedzinie systemów dystrybucyjnych, procesów sprzedaży energii i rozwiązań informatycznych związanych z energią. Firma FreeEn jest twórcą i dostawcą platformy informatycznej o tej samej nazwie, służącej do monitorowania i gromadzenia wiedzy z zakresu charakterystyki zdarzeń energetycznych, czasu, miejsca i wolumenu zużycia dowolnych mediów (energii, wody, gazu, ciepła).

Autor: Konrad Bugiera

Pozostań
z nami w kontakcie

Zapisz się do newslettera!