Wiedza

Fundacja Firmy Rodzinne

Powrót

English

11 stycznia 2016

Nie trzeba wyprzedzać rynku o dwa kroki. Czasem wystarczy jeden.

Nie trzeba wyprzedzać rynku o dwa kroki. Czasem wystarczy jeden.

Gdyby cała gospodarka funkcjonowała według tych samych zasad, co firmy rodzinne, żylibyśmy w spokojniejszym świecie. I z pewnością bezpieczniejszym. O sposobie działania firm rodzinnych w kontekście raportu “Polacy o firmach rodzinnych 2015” z Magdą Kwiatkiewicz, współwłaścicielką firmy Yes Biżuteria, rozmawia Konrad Bugiera.

 

Tytuł raportu opracowanego na zlecenie Fundacji Firmy Rodzinne to “Koniec mitu prywaciarza”. Co się wydarzyło w ostatnich latach, że możemy doświadczać teraz takiej zmiany myślenia w społeczeństwie?

No właśnie rzecz w tym, że nic się nie wydarzyło – i oby tak dalej. Mamy szczęście, że w obecnych czasach możemy spokojnie żyć i uczciwie pracować. “Mit prywaciarza” powstał w czasach PRL, kiedy działalność gospodarcza – mówiąc delikatnie – nie była mile widziana przez władzę. I ludzie ulegali opinii, którą władza lansowała, tym bardziej, że widzieli, jak bardzo “prywaciarze” się starają i kombinują, jak by tu sobie poradzić w mało sprzyjających warunkach.

Teraz, na szczęście, można osiągnąć sukces bez kombinowania i załatwiania. Oczywiście ludzie, którzy wolą taki sposób prowadzenia biznesu nadal będą funkcjonować, ale w moim odczuciu już teraz jest to mało znaczący margines w zestawieniu z całą masą ludzi, którzy po prostu uczciwie pracują i dzięki tej pracy udaje im się coś osiągnąć. Przez 25 lat wolnej Polski można było obserwować, jak ludzie miesiąc po miesiącu zapracowują na swój sukces w absolutnie przejrzysty i nie budzący niczyich wątpliwości sposób. A zatem wystarczy być pracowitym i zaradnym, żeby osiągnąć sukces. Ci, którzy chcieli to zrobić w sposób przebiegły, zostali zepchnięci do marginesu.

Czy chce Pani przez to powiedzieć, że żyjemy w spokojnych czasach?

W porównaniu z czasami PRL z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że jest teraz spokojnie. Chcę natomiast podkreślić, że można spokojnie pracować, bo zasady są dostatecznie stabilne i przejrzyste – nie trzeba się martwić, że zaraz się zmienią, albo że ktoś będzie je umyślnie interpretował na naszą niekorzyść. Teraz praktycznie nie musimy się o to martwić i możemy spać spokojnie.

Oczywiście, jeśli obecnie ktoś chce kombinować, to będzie to robił, ale prędzej czy później będzie się to wiązało ze stresem, nieprzespanymi nocami, ciągłym strachem, że coś się nie uda. Obserwowałam już wielu takich ludzi i nigdy nie kończyło się to dla nich dobrze. Lepiej jest pracować w spokoju i nie znam praktycznie nikogo, kto mając alternatywę spokój a stres dobrowolnie wybiera ten ostatni – nawet przy dużej premii za ryzyko.

A zatem firmy rodzinne nie ryzykują?

Jest dokładnie tak, jak Pan mówi. Pracujemy w nieco mniejszym tempie, z mniejszym ryzykiem, za to jesteśmy pewni swego. Nie ma konieczności pędzić tak mocno, żeby wyprzedzać rynek o dwa kroki. Czasem wystarczy tylko jeden krok. Tym bardziej, kiedy możemy postawić ten krok bardzo pewnie.

Nie spieszymy się, więc możemy przykładać większą wagę do szczegółów, co przekłada się na lepszą jakość dla klientów.

No właśnie – jakość i solidność to dwie cechy, które przypisują firmom rodzinnym konsumenci, a sami przedsiębiorcy rodzinni mocno się z tym utożsamiają.

Zupełnie mnie to nie dziwi. Nie możemy sobie pozwolić na wytwarzanie wyrobów słabej jakości, bo naszym priorytetem jest trwałość biznesu. Jeśli zaczniemy robić buble, klienci do nas po prostu nie wrócą. Zawsze musimy sobie zadawać pytanie „i co dalej?” jeśli chcemy być poważni i prowadzić firmę z myślą o dzieciach i wnukach. To nas odróżnia od korporacji, które nie zawsze to pytanie stawiają. Trzeba szybko wykazać zysk – wykazują. Trzeba szybko ograniczyć koszty – ograniczają. Zarząd wypełnia zadania zlecone przez właścicieli – którymi często bywają bardzo rozproszeni akcjonariusze – nie wybiegając wyobraźnią poza ramy swojej kilkuletniej kadencji, co ma często poważne konsekwencje. To nie jest odpowiedzialny biznes.

My nie podejmujemy takiego ryzyka. Dzięki temu dajemy gospodarce stabilność. Gdyby cała gospodarka funkcjonowała w zgodzie z zasadami, które wyznają firmy rodzinne, żylibyśmy w dużo spokojniejszym świecie, i z pewnością bezpieczniejszym. Przynajmniej z ekonomicznego punktu widzenia. Ograniczanie ryzyka i zapewnienie przetrwania to podwaliny gospodarki.

Skoro już mówimy o dzieciach i wnukach, to czy możemy powiedzieć, że wraz z mitem prywaciarza kończy się też „mit syna szefa”? Jak zostali przyjęci w firmie Pani syn i bratanek, którzy stosunkowo niedawno dołączyli do zarządu?

Na pewno nikt nie próbował ich na siłę głaskać (uśmiech). Pracownicy przyjęli ich życzliwie i jednocześnie powiedzieli im o wszystkich niedociągnięciach, słabszych decyzjach i potknięciach, które im się przydarzyły.

Chcę przez to powiedzieć, że pracownicy Yes są absolutnie świadomi sukcesji. Wiedzą, że ona nastąpi i nie mają na to wpływu. Natomiast zdają sobie sprawę, że jeśli firma tego nie przetrwa, to być może z tego powodu, że na początkowym etapie całego procesu ktoś nie dał dostatecznego wsparcia sukcesorom.

trwalosc

A jak Pani ocenia współpracę z rodziną? Polacy uważają, że członkowie rodziny to dobrzy partnerzy biznesowi. Czy doświadczenie to potwierdza?

Jesteśmy na rynku już ponad 30 lat, więc odpowiedź sama się nasuwa. Gdyby było inaczej, to pewnie już dawno temu odechciałoby się nam pracować.

I wspólnie – w piątkę – pilnujecie, żeby produkty były dobrej jakości?

To akurat moje zadanie. (uśmiech). Skądinąd bardzo przyjemne. Taki przypadł mi udział w zarządzaniu firmą. A podzieliliśmy się po prostu różnymi obszarami firmy, żeby sobie nawzajem niepotrzebnie nie wchodzić w drogę. Brat zajmuje się marketingiem i PR, mąż finansami, ja produktem i sprawami handlowymi, a synowie – rozwojem firmy. To zapewnia nam sprawną pracę i dobre efekty. To przekłada się na dobre produkty, a tego nic nie zastąpi.

Podkreślanie rodzinności firmy pomaga w relacjach z klientami?

W relacjach B2B – zdecydowanie tak. Kiedy mówię, że jesteśmy firmą rodzinną, to już nie muszę udowadniać całej masy rzeczy. Wystarczy, że potwierdzę kompetencje i profesjonalizm, ale nie muszę już demonstrować zaangażowania, wiarygodności czy właściwego podejścia do pracowników. Ci ostatni zresztą często podkreślają wyjątkową atmosferę, jaka u nas panuje. Wiem, że nasi managerowie z kilkunastoletnim doświadczeniem odmawiają na finansowo korzystniejsze oferty, bo nie chcą tego stracić.

A czy daje się zauważyć, że działania takich podmiotów jak Fundacja Firmy Rodzinne pomagają edukować społeczeństwo – masowego odbiorcę?

Wielu przedsiębiorców ma obawy czy komunikować o rodzinnym charakterze swoich firm – raport „Polacy o firmach rodzinnych” pokazuje, że nie ma powodów do obaw. Okazuje się bowiem, że społeczeństwo jest nastawione pozytywnie. I to nie społeczeństwo trzeba edukować w pierwszej kolejności. Trzeba zająć się nastawieniem samych firm – aby z większą śmiałością mówiły o swojej rodzinności. Fundacja Firmy Rodzinne bardzo pomaga w tym zakresie, organizując spotkania, na których ci o mniejszym doświadczeniu mogą posłuchać i porozmawiać z tymi, którym udało się już osiągnąć pewien sukces.

Sama chętnie angażuję się w miarę możliwości w działania Fundacji, bo uważam, że trzeba pomagać. Każdy był kiedyś mały i może opowiedzieć, jak poradził sobie z różnymi sprawami. Warto się dzielić swoim doświadczeniem i pomóc innym firmom rodzinnym rozwiązać ich problemy – żeby nie musieli wyważać otwartych drzwi.

Uważam to za słuszną ideę, tym bardziej, że firmy rodzinne od wieków stanowią podstawę światowej gospodarki. Wracamy do dawnego porządku jeśli chodzi o rozkład sił w światowej ekonomii, z ogromną rolą krajów azjatyckich. Chiny i Indie odzyskują stopniowo pozycję gospodarczych mocarstw, którą miały w czasach antycznych i średniowieczu. Ich gospodarki od stuleci opierały się na firmach rodzinnych. Powinniśmy więc zrobić co się da, żeby przywrócić naturalny porządek i zapewnić odpowiednią pozycję firm rodzinnych na świecie. Korporacje bowiem są tylko anomalią w historii gospodarczej i już możemy obserwować, że po kilkudziesięcioletniej dominacji, ich formuła zaczyna się wyczerpywać.

Fundacja Firmy Rodzinne

Pozostań
z nami w kontakcie

Zapisz się do newslettera!