10.04.2015
Filozofia i praktyka rozwoju firmy oparta o fundusze UE, 25 lat wolności gospodarczej Polski Prusim Olandia.
Swoimi wrażeniami ze spotkania podzieliła się z nami Małgosia Mączyńska, koordynator projektu Firmy Rodzinne 2 z ramienia PARP.
„Korzystanie z funduszy unijnych to patriotyczny obowiązek”. To stwierdzenie jednej z uczestniczek spotkania mentoringowego w Olandii pod Poznaniem głęboko zapadło mi w pamięć. Wokół funduszy unijnych nagromadziło się wiele mitów – że to pieniądze darowane, a więc nie nasze, że są wydawane nieefektywnie, że trudno po nie sięgnąć, bo są obwarowane wieloma formalnościami, niemożliwymi do spełnienia, że dostają je tylko „krewni i znajomi królika”…
Tymczasem, jak przekonywała uczestniczka spotkania, to nie są pieniądze niczyje – pochodzą przecież z wpłat do budżetu Unii poszczególnych krajów członkowskich, czyli z naszych podatków. A więc nie darowane, ale nasze – i powinniśmy dbać o to, żeby je jak najlepiej i jak najmądrzej wykorzystać. Zgodnie z jednym z haseł kampanii społecznej „Firma rodzinna to marka” – powinniśmy dopilnować, aby przyniosły one trwałą korzyść – firmie, regionowi, Polsce – nam wszystkim.
O tym, że jak ma się pomysł, pasję i chęć działania to środki unijne są w zasięgu reki przekonaliśmy się naocznie właśnie w Olandii – ośrodku szkoleniowo-wypoczynkowym, mieszczącym się w przepięknie odrestaurowanych XVIII-wiecznych holenderskich zabudowaniach pofolwarcznych, w okresie PRL-u znacjonalizowanych i przekształconych w PGR. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie sześć lat temu było to gospodarstwo mocno podupadłe – co obecni właściciele, rodzina państwa Makiewiczów, pokazali na zdjęciach z tamtego okresu. Teraz to raj i dla osób, szukających spokojnego wypoczynku nad jeziorem, i dla tych bardziej aktywnych, bo do dyspozycji są łódki, kajaki, rowery, a wokół malownicze tereny Sierakowskiego Parku Krajobrazowego.
Olaf Makiewicz, siła napędowa i motor większości działań w Olandii, przekonuje, żeby nie bać się korzystać z unijnego wsparcia – nawet kontrole, których było mnóstwo (jak mówi Olaf, segregatory z dokumentami pokontrolnymi zajęłyby całą ścianę) nie były straszne. Ich celem była raczej pomoc we właściwym rozliczeniu otrzymanej dotacji (ostatecznie to środki publiczne i muszą podlegać kontroli) niż złapanie beneficjenta na nieprawidłowościach i ukaranie go. Z pewnością bywały też momenty trudne, z którymi trzeba było sobie radzić, ale Olaf zawsze skupia się na tym co pozytywne i z optymizmem patrzy w przyszłość, snując pomysły na dalszy rozwój.
Olandia i jej gospodarze mnie urzekli. W wiosennym słońcu podziwialiśmy ogromny teren, jezioro, odrestaurowane zabudowania – Dwór, Spichlerz, Kamiennik i sprowadzony z Niegocina spod Mławy stary, XVI-wieczny wiatrak olenderski. Nazwa ośrodka wzięła się od osadników holenderskich, którzy w XVI wieku przybyli do Polski, głównie na Żuławy Wiślane, z niespokojnej wówczas Holandii, a później zaczęli też kolonizować przyległe tereny. Kulturę Olendrów (w dawnej Polsce „h” było nieme, więc z czasem Holendrzy stali się Olendrami) przywraca Polsce właśnie Olandia – typowe budowle olenderskie można obejrzeć w parku miniatur, panie obsługujące gości noszą holenderskie stroje, o kulturze Olendrów można się wiele dowiedzieć od właścicieli Olandii.
Dużo by można o Olandii mówić – o organizowanych tu imprezach i koncertach, o współpracy z Markiem Kondratem, który dba o to, aby gościom Olandii nie zabrakło najlepszych win, o kontaktach z Janem AP Kaczmarkiem, który w sąsiedztwie stworzył ośrodek spotkań artystów filmu, muzyki i teatru z całego świata, o powołanej z inicjatywy Olafa i jego siostry Kasi Fundacji Olendrzy dla Polski, która promuje kulturę Olendrów a jednocześnie prowadzi działalność charytatywną, wspierając chore dzieci, których leczenie przekracza możliwości rodziców.
Marzeniem pp. Makiewiczów – seniora Jana, juniora Olafa, jego siostry, żony i bratowej i pozostałych członków rodziny – jest stworzenie klastra turystycznego „Kraina 100 jezior”. Wizja już jest, teraz trzeba wdrożyć ją w życie, zarazić entuzjazmem innych – ale w tym pp. Makiewiczowie nie mają sobie równych.