08.08.2014 - 08.08.2014
Jak tworzymy przyszłość firmy rodzinnej. Firma Osadkowski, Jakubowice.
Trochę historii
Beata i Władysław Osadkowscy spotkali się na studiach, na Akademii Rolniczej w Poznaniu. On zachwycił się jej grą na pianinie i postanowił, że będzie jego żoną. Tak też się stało.Pobrali się jeszcze na studiach. Wcale nie myśleli jednak o zakładaniu rodzinnej firmy. Beata uczyła w technikum rolniczym, a Władysław, jak sam przyznał, nigdy nie czuł żyłki sprzedażowej.Życie napisało jednak inny scenariusz. Dzisiaj rodzina Osadkowskich jest właścicielem największej firmy rolniczej w Polsce. Dostarczają nasiona, chemię i maszyny do większości polskich gospodarstw rolnych. Wszyscy mieliśmy szansę poczuć jak fantastyczną są rodziną i jak wielką wartością jest dla nich drugi człowiek.
Sukcesor nie zawsze jest jeden
Państwo Osadkowscy mają dwóch synów i córkę. Wszyscy pracują w rodzinnej firmie i zajmują w niej istotne funkcje, związane ze zdobytym wykształceniem i zainteresowaniami. Piotr jest dyrektorem działu IT, Katarzyna dyrektorem HR, a Wojciech dyrektorem marketingu. Zapytani o to jak zostali wciągnięci do firmy, podkreślali jednogłośnie, ze rodzice nigdy na nich nie naciskali. Chociaż, jak przyznała Katarzyna, gdy wyjechała na studia do Warszawy, nosiła się z zamiarem, by zostać tam na stałe.Wtedy pierwszy raz rodzice zachęcali ją, by wróciła w okolice Wrocławia.Dzisiaj jednak nie żałuję, bo spełnia się zawodowo, a jej współpraca z braćmi układa się bardzo dobrze. To właśnie zgodność rodzeństwa Osadkowskich i ich dojrzałość zwróciły szczególną uwagę uczestników spotkania.Wyczuwalny szacunek i przywiązanie do rodziny wywoływały pozytywne zaskoczenie. Nic więc dziwnego, że wszyscy byliśmy ciekawi jak wyobrażają sobie zarządzanie firmą, gdy całkowicie przejmą ją od rodziców. Czy wyznaczyli w swoim gronie przyszłego sukcesora? Okazuje się, że nie do końca. Bo chociaż zgodnie przyznali, że na statku potrzebny jest jeden kapitan, to jeszcze nie zdecydowali, które z nich najlepiej nadaje się do tej roli. Jestem jednak przekonana, że ten wybór nie spowoduje pogorszenia ich wzajemnych relacji.
Na szacunek trzeba zapracować
Jednym z ważniejszych problemów, które pojawiają się w sytuacji wprowadzania dzieci do firmy jest nawiązanie przez nich dobrych relacji z innymi pracownikami. To trudne i żmudne zadanie. Na szacunek trzeba zasłużyć, autorytet buduje się latami.Jak ten proces wyglądał w firmie Osadkowscy? Jak podkreślali założyciele, najważniejsze, by głośno i wyraźnie komunikować, że planowana jest sukcesja. Nie jest natomiast konieczne przeprowadzanie dzieci przez wszystkie działy, budowanie ich pozycji od najniższego stanowiska, choć tak najczęściej dzieje się w firmach rodzinnych. Zapytani o to jak zachęcili dzieci, by związały swoją przyszłość z firmą rodzinną, Barbara i Władysław przyznali, że nie robili nic.Nie naciskali, nie namawiali, chociaż z tyłu głowy liczyli na to, że dorobek ich życia nie przejdzie w obce ręce.Na tym polu odnieśli sukces. Może zatem warto skorzystać z ich pomysłu?